Zrobiłam Kijową postać oto ona.
Pa. XD
niedziela, 25 maja 2014
sobota, 24 maja 2014
Rozdział 8.
Wstałam rano i zrobiłam śniadanie. Przy okazji obudziłam Leona. Nuciłam podczas robienia jajecznicy
-Mów jeśli możesz..Wykrzycz co czujesz..Powiedz mi kogo naprawdę kochasz..-Leon wyszedł z pokoju i popatrzył przez chwilę na mnie.
-Skomponowałaś sama?-Zapytał. Przez chwilę się nie odzywałam. Popatrzyłam na niego i odpowiedziałam
-Tak..-Leon jadł śniadanie. Popatrzyłam na zegarek. 11. Musiałam iść z Leonem do studio i zacząć próbę. Niestety Leon dopiero jadł śniadanie. Więc musiałam zainterweniować.
-Leon! Szybko chodź do studia bo przegapimy próbę.-Powiedziałam.
-Poczekaj aż zjem.-Powiedział.
-To pójdę sama!-Krzyknęłam. Popatrzyłam przez chwilę na Leona i wyszłam. Po chwili zauważyłam Leona który schodzi i próbuje mnie dogonić. Stanęłam i uśmiechnęłam się do niego
-Widzisz jaka jestem przekonująca?-Zapytałam w drodze do Studia śmiejąc się.
-I bardzo naciągająca.-Powiedział.
-Trudno. Musisz to wytrzymać.-Uśmiechnęłam się.
-Będzie chyba bardzo ciężko.-Zaśmiał się. Szturchnęłam go.
~*W Studio~*
-Dobrze. Teraz Lena usiądź na huśtawkę i Leon obok niej. Powoli będzie się podnosiła więc trzymajcie się mocno.-Powiedział Dyrektor. Usiadłam się i zabrzmiała melodia Podemos
-Nie jestem ptakiem, żeby latać..-Zabrzmiały pierwsze słowa piosenki. Po refrenie spadłam z huśtawki na ręce.. Diega. Sylvia i Natalia patrzyły na mnie. Po chwili Leon przyszedł zabrał mnie z rąk Diega. Diego popatrzył na niego wilkiem a Leon na Diega morderczym wzrokiem.
-Nieudana próba, ale to dopiero 1 więc nic nie jest stracone. Diego teraz ty wchodzisz na Yo Soy Asi.
-Mam śpiewać bez partnerki?-W tej chwili popatrzył na mnie.
-Możesz zaśpiewać z.. Hm.. Natalią. Ona jest Wolna ponieważ ma 1 występ. Może 2 bo w grupie.
-Ale ja chciałem z Leną.-Powiedział.
-Lena ma bardzo dużo występów. Więc nie masz na co liczyć.-Powiedział.
-Myślałem, że pomimo tych występów się zgodzisz!-Warknął Diego.
-Na scenę Diego!-Krzyknął. Tym razem Diego opuścił głowę w dół i poszedł gdzie jego miejsce.
-Teraz Sylvia z Natalią zaśpiewają Peligrosamente Bellas. Proszę na scenę.-Powiedział. Sylvia i Naty puściły melodię.
- Chociaż nie chcą, upadają po troszeczku..-Śpiewała Sylvia.
-Z moim urokiem mogę nad nimi panować..-Dokończyła Natalia. Po skończeniu śpiewania na sali rozległy się brawa.
-Pięknie Sylvio i Natalio. Myślałem, że nie dopracowałyście piosenki tak jak wam kazałem, ale się myliłem.
-My po prostu jesteśmy idealne.-Powiedziała Sylvia.
-Sylvia ma rację.-Powiedziała Natalia. Przez chwilę Diego popatrzył się porozumiewawczo na Sylvię i oboje wyszli do sali śpiewu.
***
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale wiecie obowiązki szkoła ;3 Może tak się zdarzać.
-Mów jeśli możesz..Wykrzycz co czujesz..Powiedz mi kogo naprawdę kochasz..-Leon wyszedł z pokoju i popatrzył przez chwilę na mnie.
-Skomponowałaś sama?-Zapytał. Przez chwilę się nie odzywałam. Popatrzyłam na niego i odpowiedziałam
-Tak..-Leon jadł śniadanie. Popatrzyłam na zegarek. 11. Musiałam iść z Leonem do studio i zacząć próbę. Niestety Leon dopiero jadł śniadanie. Więc musiałam zainterweniować.
-Leon! Szybko chodź do studia bo przegapimy próbę.-Powiedziałam.
-Poczekaj aż zjem.-Powiedział.
-To pójdę sama!-Krzyknęłam. Popatrzyłam przez chwilę na Leona i wyszłam. Po chwili zauważyłam Leona który schodzi i próbuje mnie dogonić. Stanęłam i uśmiechnęłam się do niego
-Widzisz jaka jestem przekonująca?-Zapytałam w drodze do Studia śmiejąc się.
-I bardzo naciągająca.-Powiedział.
-Trudno. Musisz to wytrzymać.-Uśmiechnęłam się.
-Będzie chyba bardzo ciężko.-Zaśmiał się. Szturchnęłam go.
~*W Studio~*
-Dobrze. Teraz Lena usiądź na huśtawkę i Leon obok niej. Powoli będzie się podnosiła więc trzymajcie się mocno.-Powiedział Dyrektor. Usiadłam się i zabrzmiała melodia Podemos
-Nie jestem ptakiem, żeby latać..-Zabrzmiały pierwsze słowa piosenki. Po refrenie spadłam z huśtawki na ręce.. Diega. Sylvia i Natalia patrzyły na mnie. Po chwili Leon przyszedł zabrał mnie z rąk Diega. Diego popatrzył na niego wilkiem a Leon na Diega morderczym wzrokiem.
-Nieudana próba, ale to dopiero 1 więc nic nie jest stracone. Diego teraz ty wchodzisz na Yo Soy Asi.
-Mam śpiewać bez partnerki?-W tej chwili popatrzył na mnie.
-Możesz zaśpiewać z.. Hm.. Natalią. Ona jest Wolna ponieważ ma 1 występ. Może 2 bo w grupie.
-Ale ja chciałem z Leną.-Powiedział.
-Lena ma bardzo dużo występów. Więc nie masz na co liczyć.-Powiedział.
-Myślałem, że pomimo tych występów się zgodzisz!-Warknął Diego.
-Na scenę Diego!-Krzyknął. Tym razem Diego opuścił głowę w dół i poszedł gdzie jego miejsce.
-Teraz Sylvia z Natalią zaśpiewają Peligrosamente Bellas. Proszę na scenę.-Powiedział. Sylvia i Naty puściły melodię.
- Chociaż nie chcą, upadają po troszeczku..-Śpiewała Sylvia.
-Z moim urokiem mogę nad nimi panować..-Dokończyła Natalia. Po skończeniu śpiewania na sali rozległy się brawa.
-Pięknie Sylvio i Natalio. Myślałem, że nie dopracowałyście piosenki tak jak wam kazałem, ale się myliłem.
-My po prostu jesteśmy idealne.-Powiedziała Sylvia.
-Sylvia ma rację.-Powiedziała Natalia. Przez chwilę Diego popatrzył się porozumiewawczo na Sylvię i oboje wyszli do sali śpiewu.
***
Przepraszam, że długo nie pisałam, ale wiecie obowiązki szkoła ;3 Może tak się zdarzać.
sobota, 17 maja 2014
Rozdział 7
-Nie wiem czemu to robisz..-Powiedziałam.
-Bo chcę ci to wyjaśnić..
-To wyjaśniaj.
-To była moja koleżanka która płakała po zerwaniu.-Powiedział.-Prawie jak kuzynka.
-Mhm.
~* Następny dzień~*
Obudziłam się rano i zadzwoniłam od razu do Marceliny. Umówiłam się z nią w klubie wieczorem. Przed pójściem do klubu poszłam do Leona. Ułożył melodię do jednej z piosenek.
-Lena. Mam propozycję.
-Motor?-Zapytałam śmiejąc się.
-Nie tym razem nie. Może zapisałabyś się do Studio?-Zapytał.
-Do studio.. Mhm.
-Szkoła muzyczna po prostu.-Powiedział.
-A normalne lekcje?-Zapytałam.
-To jest wieczorem także na razie nie ma najmniejszego problemu.-Zaśmiał się.
-Może spróbuję..-Powiedziałam.-A jakie są warunki?
-Zaśpiewanie piosenki..-Powiedział.
-Dobrze.. Jakoś sobie poradzę.-Poszłam z Leonem do Studia. Tam przywitali mnie następujący nauczyciele: Angie- nauczycielka śpiewu melodii i czegoś jeszcze. Robert nauczyciel tańca. I jeszcze Dyrektor Wiktor.
-Dzień Dobry. Jak masz na imię?-Zapytał Wiktor.
-Lena.-Powiedziałam.
-A jaką piosenkę dzisiaj nam zaśpiewasz?-Zapytała Angie i uśmiechnęła się do mnie.
-Em.. Nie powiem jak.
-Dobrze. Śpiewaj.-Powiedziała Angie i puściła melodię.
-Mhm, Your picture still hangs, I have to download it- Śpiewałam do końca. Po piosence zaczęła się obrada. Wywiesili na tablicy wyniki.. Leon przeczytał.
-Dostałam się Leon! Dostałam!-Krzyczałam z radości i mocno przytuliłam Leona.
-Cieszę się.-Powiedział i odwzajemnił uścisk.
-Teraz musiałabym iść do Marceliny..-Powiedziałam
-Idź idź.-Powiedział. Pożegnałam się z nim i szybko pobiegłam do Marceliny.
~*U Marceliny... Wieczorem~*
-To idziemy?-Zapytałam. Marcelina kiwnęła głową. Poszłyśmy do Klubu i zamówiłyśmy sobie po1 drinku.
-To co. Tańczymy!-Krzyknęła Marcelina. Wyglądała na pijaną ale zawsze taka była. Tańczyłyśmy z różnymi osobami. Ja zamówiłam sobie jeszcze po 1 drinku i.. Trochę bolała mnie głowa..
-Marcelina! Chodź tutaj!-Krzyczałam i się śmiałam.
-Lena ty jesteś pijana..-Powiedziała dziwnie patrząc na mnie.
-Nie wcale niee! Czuję się dobrze..-Powiedziałam.
-Dzwonię po Leona. Niech cię odbierze i uspokoi.-Powiedziała. Zadzwoniła i po 10-15 minutach przyszedł Leon.
-Gdzie ona?-Zapytał.
-Tutaj.-Powiedziała pokazując. Leon wziął mnie na ręce i wyniósł do samochodu. Pojechaliśmy prosto do mojego domu.
-Zostaw mnie!-Krzyknęłam na niego.
-Uspokój się Lena.-Powiedział. Wziął mnie ponownie na ręce i wyniósł do domu. Przebrałam się i trochę uspokoiłam.
-Leon.. Ja tobie coś zrobiłam?-Pytałam powoli trzeźwiąc.
-Nie..-Powiedział. Przytuliłam się do niego. Oglądaliśmy film na Tvn Transformers. Ja zasnęłam na kanapie a Leon.. Na podłodze.
-Bo chcę ci to wyjaśnić..
-To wyjaśniaj.
-To była moja koleżanka która płakała po zerwaniu.-Powiedział.-Prawie jak kuzynka.
-Mhm.
~* Następny dzień~*
Obudziłam się rano i zadzwoniłam od razu do Marceliny. Umówiłam się z nią w klubie wieczorem. Przed pójściem do klubu poszłam do Leona. Ułożył melodię do jednej z piosenek.
-Lena. Mam propozycję.
-Motor?-Zapytałam śmiejąc się.
-Nie tym razem nie. Może zapisałabyś się do Studio?-Zapytał.
-Do studio.. Mhm.
-Szkoła muzyczna po prostu.-Powiedział.
-A normalne lekcje?-Zapytałam.
-To jest wieczorem także na razie nie ma najmniejszego problemu.-Zaśmiał się.
-Może spróbuję..-Powiedziałam.-A jakie są warunki?
-Zaśpiewanie piosenki..-Powiedział.
-Dobrze.. Jakoś sobie poradzę.-Poszłam z Leonem do Studia. Tam przywitali mnie następujący nauczyciele: Angie- nauczycielka śpiewu melodii i czegoś jeszcze. Robert nauczyciel tańca. I jeszcze Dyrektor Wiktor.
-Dzień Dobry. Jak masz na imię?-Zapytał Wiktor.
-Lena.-Powiedziałam.
-A jaką piosenkę dzisiaj nam zaśpiewasz?-Zapytała Angie i uśmiechnęła się do mnie.
-Em.. Nie powiem jak.
-Dobrze. Śpiewaj.-Powiedziała Angie i puściła melodię.
-Mhm, Your picture still hangs, I have to download it- Śpiewałam do końca. Po piosence zaczęła się obrada. Wywiesili na tablicy wyniki.. Leon przeczytał.
-Dostałam się Leon! Dostałam!-Krzyczałam z radości i mocno przytuliłam Leona.
-Cieszę się.-Powiedział i odwzajemnił uścisk.
-Teraz musiałabym iść do Marceliny..-Powiedziałam
-Idź idź.-Powiedział. Pożegnałam się z nim i szybko pobiegłam do Marceliny.
~*U Marceliny... Wieczorem~*
-To idziemy?-Zapytałam. Marcelina kiwnęła głową. Poszłyśmy do Klubu i zamówiłyśmy sobie po1 drinku.
-To co. Tańczymy!-Krzyknęła Marcelina. Wyglądała na pijaną ale zawsze taka była. Tańczyłyśmy z różnymi osobami. Ja zamówiłam sobie jeszcze po 1 drinku i.. Trochę bolała mnie głowa..
-Marcelina! Chodź tutaj!-Krzyczałam i się śmiałam.
-Lena ty jesteś pijana..-Powiedziała dziwnie patrząc na mnie.
-Nie wcale niee! Czuję się dobrze..-Powiedziałam.
-Dzwonię po Leona. Niech cię odbierze i uspokoi.-Powiedziała. Zadzwoniła i po 10-15 minutach przyszedł Leon.
-Gdzie ona?-Zapytał.
-Tutaj.-Powiedziała pokazując. Leon wziął mnie na ręce i wyniósł do samochodu. Pojechaliśmy prosto do mojego domu.
-Zostaw mnie!-Krzyknęłam na niego.
-Uspokój się Lena.-Powiedział. Wziął mnie ponownie na ręce i wyniósł do domu. Przebrałam się i trochę uspokoiłam.
-Leon.. Ja tobie coś zrobiłam?-Pytałam powoli trzeźwiąc.
-Nie..-Powiedział. Przytuliłam się do niego. Oglądaliśmy film na Tvn Transformers. Ja zasnęłam na kanapie a Leon.. Na podłodze.
Zapraszam do czytania bloga
Hej. Zapraszam do czytania bloga http://agrestowa-galaretka.blogspot.com/ Świetny c;
czwartek, 15 maja 2014
Rozdział 6
-Wiem.-powiedziałam. Po paru godzinach tata pożegnał się a Federico został.
-No więc co jutro robisz?-Zapytał Fede.
-Idę z Marceliną na plażę.-powiedziałam.
-Mhm. To ja pójdę z wami!-Wyszczerzył zęby.
-Grzecznie tylko mi tam!-Zaśmiałam się.
-Dobra dobra..-Powiedział.
-Tylko czy będzie Leon i Alexander..
-Ci którzy byli przed twoim domem?-Wyszczerzył zęby.
-Nie. Znaczy 1 z nich. Leon. Tamten 2 to Diego..
-Aha..
~*Następny dzień~*
Poszłam na plażę i zobaczyłam Marcelinę.
-Marcelina gdzie Leon?-Zapytałam.
-Poszedł z jakąś dziewczyną w tamtą stronę..
-Dzięki. Zaraz wracam.-Powiedziałam i poszłam. Zobaczyłam Leona z jakąś dziewczyną którą całuje w policzek.. Cofnęłam się i pobiegłam. Marcelina zapytała
-Lena! Co się stało?-I pobiegła za mną. Zatrzymałam się w jakiejś lodziarni. Marcelina podbiegła do mnie i znowu zapytała
-Mów co się stało.
-Nic. Zupełnie nic.-Powiedziałam.
-Nie uwierzę ci.-powiedziała
-Widziałam jak Leon pocałował dziewczynę w policzek. Zadowolona?-Powiedziałam. Marcelina była zdziwiona. Przez chwilę nic nie mówiła aż nagle się odezwała.
-Dziękuję, że mi powiedziałaś.-Powiedziała cicho.
-Nieważne. Nic się nie stało.-Powiedziałam. Po zjedzeniu lodów chodziłam po plaży i śpiewałam. Zauważyłam, że Leon idzie w moją stronę. Wyciągnęłam komórkę i słuchałam muzyki.
-Cześć.-Powiedział. Popatrzyłam przez chwilę na niego i poszłam dalej. Widziałam jak idzie za mną i zdejmuje mi słuchawki.
-Co ty robisz!-Warknęłam.
-Czemu mnie ignorujesz.
-Nie ignoruję. Nie mam ochoty na rozmowy. Cześć.-Powiedziałam i znowu założyłam słuchawki. Szłam aż nagle podbiegła do mnie Marcelina.
-Lena. Dzisiaj wieczorem karaoke. Co ty na to?-Zapytała z uśmiechem.
-Okey. Przyjdę o 18. Do zobaczenia.-Powiedziałam.
~* Godzina 18.~*
Wyszłam z domu i pobiegłam do klubu karaoke. Zauważyłam tam Marcelinę i Federico.
-Nareszcie jesteś.-Powiedział Fede. Prowadzący zaprosił go na scenę gdzie zaśpiewał swoją piosenkę.
-Brawo!-Krzyczałyśmy z Marceliną. Potem śpiewała jakaś dziewczyna.
-I jak się bawisz Lena?-Zapytała Marcelina z szatańskim uśmiechem.
-Dobrze.-Popatrzyłam na nią podejrzanie.
-A teraz wejdzie panna Marcelina.-Powiedział prowadzący i zaprosił Marcelinę na scenę.
-Pięknie śpiewa co?-Uśmiechnęłam się do Federico.
-Tak.-Powiedział. Po skończeniu piosenki prowadzący ogłosił kolejną osobę.
-Lena!-Powiedział. Weszłam na scenę i zapytałam widowni
-Co mam zaśpiewać?-Zapytałam.
-Podemos!-Krzyknęli Federico i Marcelina.
-Okey..-Powiedziałam i zaczęłam śpiewać
- Nie jestem ptakiem, żeby latać.-Śpiewałam. Doszłam do refrenu i usłyszałam 2 głos obok mnie.
-Możemy pomalować nasze dusze kolorami-Obróciłam się i zobaczyłam oczy Leona. Na sali rozległy się brawa.
-Co tu robisz.-Szepnęłam.
-Chcę przeprosić i wyjaśnić.-Powiedział i mnie przytulił.
-No więc co jutro robisz?-Zapytał Fede.
-Idę z Marceliną na plażę.-powiedziałam.
-Mhm. To ja pójdę z wami!-Wyszczerzył zęby.
-Grzecznie tylko mi tam!-Zaśmiałam się.
-Dobra dobra..-Powiedział.
-Tylko czy będzie Leon i Alexander..
-Ci którzy byli przed twoim domem?-Wyszczerzył zęby.
-Nie. Znaczy 1 z nich. Leon. Tamten 2 to Diego..
-Aha..
~*Następny dzień~*
Poszłam na plażę i zobaczyłam Marcelinę.
-Marcelina gdzie Leon?-Zapytałam.
-Poszedł z jakąś dziewczyną w tamtą stronę..
-Dzięki. Zaraz wracam.-Powiedziałam i poszłam. Zobaczyłam Leona z jakąś dziewczyną którą całuje w policzek.. Cofnęłam się i pobiegłam. Marcelina zapytała
-Lena! Co się stało?-I pobiegła za mną. Zatrzymałam się w jakiejś lodziarni. Marcelina podbiegła do mnie i znowu zapytała
-Mów co się stało.
-Nic. Zupełnie nic.-Powiedziałam.
-Nie uwierzę ci.-powiedziała
-Widziałam jak Leon pocałował dziewczynę w policzek. Zadowolona?-Powiedziałam. Marcelina była zdziwiona. Przez chwilę nic nie mówiła aż nagle się odezwała.
-Dziękuję, że mi powiedziałaś.-Powiedziała cicho.
-Nieważne. Nic się nie stało.-Powiedziałam. Po zjedzeniu lodów chodziłam po plaży i śpiewałam. Zauważyłam, że Leon idzie w moją stronę. Wyciągnęłam komórkę i słuchałam muzyki.
-Cześć.-Powiedział. Popatrzyłam przez chwilę na niego i poszłam dalej. Widziałam jak idzie za mną i zdejmuje mi słuchawki.
-Co ty robisz!-Warknęłam.
-Czemu mnie ignorujesz.
-Nie ignoruję. Nie mam ochoty na rozmowy. Cześć.-Powiedziałam i znowu założyłam słuchawki. Szłam aż nagle podbiegła do mnie Marcelina.
-Lena. Dzisiaj wieczorem karaoke. Co ty na to?-Zapytała z uśmiechem.
-Okey. Przyjdę o 18. Do zobaczenia.-Powiedziałam.
~* Godzina 18.~*
Wyszłam z domu i pobiegłam do klubu karaoke. Zauważyłam tam Marcelinę i Federico.
-Nareszcie jesteś.-Powiedział Fede. Prowadzący zaprosił go na scenę gdzie zaśpiewał swoją piosenkę.
-Brawo!-Krzyczałyśmy z Marceliną. Potem śpiewała jakaś dziewczyna.
-I jak się bawisz Lena?-Zapytała Marcelina z szatańskim uśmiechem.
-Dobrze.-Popatrzyłam na nią podejrzanie.
-A teraz wejdzie panna Marcelina.-Powiedział prowadzący i zaprosił Marcelinę na scenę.
-Pięknie śpiewa co?-Uśmiechnęłam się do Federico.
-Tak.-Powiedział. Po skończeniu piosenki prowadzący ogłosił kolejną osobę.
-Lena!-Powiedział. Weszłam na scenę i zapytałam widowni
-Co mam zaśpiewać?-Zapytałam.
-Podemos!-Krzyknęli Federico i Marcelina.
-Okey..-Powiedziałam i zaczęłam śpiewać
- Nie jestem ptakiem, żeby latać.-Śpiewałam. Doszłam do refrenu i usłyszałam 2 głos obok mnie.
-Możemy pomalować nasze dusze kolorami-Obróciłam się i zobaczyłam oczy Leona. Na sali rozległy się brawa.
-Co tu robisz.-Szepnęłam.
-Chcę przeprosić i wyjaśnić.-Powiedział i mnie przytulił.
środa, 14 maja 2014
Rozdział 5
Następnego dnia obudziłam się w pokoju Leona. Ubrałam się i powoli wyszłam aż zobaczyłam, że leży na podłodze.
-Leon.. Hej wstawaj!-Krzyknęłam mu do ucha.
- Co..-Przecierał oczy i po chwili wstał.
-Wstań. Ktoś musi mi zrobić śniadanie przecież.-Zaśmiałam się.
-Dobra dobra.-Powiedział i robił jajecznicę. Po paru minutach była gotowa.
-Pyszne.-Powiedziałam.
-Dziękuję.
-Dzisiaj jest sobota.. Prawda?-Zapytałam.
-Tak.
-Boże! Umówiłam się z Marceliną. Muszę już iść!-Powiedziałam ubierając kurtkę i dałam mu buziaka w policzek.
~*15 minut później~*
Byłam w kawiarence i rozmawiałam o całym wczorajszym zajściu z motorem.. I Leonem.
-Widzę, że wrażeń ci nie brakowało.-Śmiała się.
-To nie jest śmieszne Marcelina!-szturchnęłam ją.
-Oj dobra dobra. Nie złość się.-Powiedziała.
-Jak mam się nie złościć. Jak mówisz takie rzeczy.
-Jak on mógł okazać się tajnym agentem, mordercą psychopatą albo kimś gorszym!-Mówiła poważnym tonem.
-Marcelina ty naprawdę nie myślisz! On nie jest taki!-Denerwowałam się.
-Chyba ty! Żeby iść na motor z kimś którego zna się nie całe 5 dni!
-Ale on jest inny! Mądrzejszy.. Odpowiedzialniejszy... Czasami romantyczny..- Po tym zastanawiałam się co powiedziałam.
-Więc mój plan działa..-szepnęła i po chwili dodała- MU HA HA HA
-Marcelino ty naprawdę dobrze się czujesz?-Zapytałam.
-Tak tak.. Jak najlepiej!-Wyszczerzyła zęby.
-Dobra Marcelina. Muszę iść ponieważ dzisiaj przyjeżdża Fede. I muszę ogarnąć dom.-Powiedziałam wstając.
-Rozumiem. Do jutra.
-Do jutra!-Pomachałam Marcelinie i pobiegłam.
~*15 minut później..~*
Sprzątałam dom aż nagle wpadł Federico i wydyszał
-T-twój ojciec przyjechał.. a..
-Co a?-Zapytałam.
-Aaa ktoś jest pod domem. 2 chłopaków.-Wydyszał. Spojrzałam przez okno i zauważyłam Leona i.. Diego. Którzy śpiewali 2 różne piosenki.
-Es por menos que parezco invisible- Leon śpiewał a po chwili Diego go wypchnął.
-Entiende y siente-Śpiewali na przemian. Aż nagle zobaczyłam tatę z.. wężem ogrodowym?! *taka mina O_O*
-Zostawcie moją córkę!-Krzyknął i uruchomił węża. Polał na Leona a szczególnie Diega. Po chwili uciekli a Federico i ja śmieliśmy się i zamknęliśmy okno.
-Tato co ty zrobiłeś?-Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Zrobiłem to co każdy na moim miejscu.
-Czyli oblanie 2 chłopaków wodą.- Dodał Federico nie przestawając się śmiać.
-Federico nie śmiej się bo ty będziesz następny!-powiedział tata groźnie.
-Tato daj mu spokój. Na ile zostajesz?-Zapytałam.
-Nie zostaję tylko przyjechałem zobaczyć jak się urządziłaś. Bo wiesz praca..-Powiedział.
-Leon.. Hej wstawaj!-Krzyknęłam mu do ucha.
- Co..-Przecierał oczy i po chwili wstał.
-Wstań. Ktoś musi mi zrobić śniadanie przecież.-Zaśmiałam się.
-Dobra dobra.-Powiedział i robił jajecznicę. Po paru minutach była gotowa.
-Pyszne.-Powiedziałam.
-Dziękuję.
-Dzisiaj jest sobota.. Prawda?-Zapytałam.
-Tak.
-Boże! Umówiłam się z Marceliną. Muszę już iść!-Powiedziałam ubierając kurtkę i dałam mu buziaka w policzek.
~*15 minut później~*
Byłam w kawiarence i rozmawiałam o całym wczorajszym zajściu z motorem.. I Leonem.
-Widzę, że wrażeń ci nie brakowało.-Śmiała się.
-To nie jest śmieszne Marcelina!-szturchnęłam ją.
-Oj dobra dobra. Nie złość się.-Powiedziała.
-Jak mam się nie złościć. Jak mówisz takie rzeczy.
-Jak on mógł okazać się tajnym agentem, mordercą psychopatą albo kimś gorszym!-Mówiła poważnym tonem.
-Marcelina ty naprawdę nie myślisz! On nie jest taki!-Denerwowałam się.
-Chyba ty! Żeby iść na motor z kimś którego zna się nie całe 5 dni!
-Ale on jest inny! Mądrzejszy.. Odpowiedzialniejszy... Czasami romantyczny..- Po tym zastanawiałam się co powiedziałam.
-Więc mój plan działa..-szepnęła i po chwili dodała- MU HA HA HA
-Marcelino ty naprawdę dobrze się czujesz?-Zapytałam.
-Tak tak.. Jak najlepiej!-Wyszczerzyła zęby.
-Dobra Marcelina. Muszę iść ponieważ dzisiaj przyjeżdża Fede. I muszę ogarnąć dom.-Powiedziałam wstając.
-Rozumiem. Do jutra.
-Do jutra!-Pomachałam Marcelinie i pobiegłam.
~*15 minut później..~*
Sprzątałam dom aż nagle wpadł Federico i wydyszał
-T-twój ojciec przyjechał.. a..
-Co a?-Zapytałam.
-Aaa ktoś jest pod domem. 2 chłopaków.-Wydyszał. Spojrzałam przez okno i zauważyłam Leona i.. Diego. Którzy śpiewali 2 różne piosenki.
-Es por menos que parezco invisible- Leon śpiewał a po chwili Diego go wypchnął.
-Entiende y siente-Śpiewali na przemian. Aż nagle zobaczyłam tatę z.. wężem ogrodowym?! *taka mina O_O*
-Zostawcie moją córkę!-Krzyknął i uruchomił węża. Polał na Leona a szczególnie Diega. Po chwili uciekli a Federico i ja śmieliśmy się i zamknęliśmy okno.
-Tato co ty zrobiłeś?-Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Zrobiłem to co każdy na moim miejscu.
-Czyli oblanie 2 chłopaków wodą.- Dodał Federico nie przestawając się śmiać.
-Federico nie śmiej się bo ty będziesz następny!-powiedział tata groźnie.
-Tato daj mu spokój. Na ile zostajesz?-Zapytałam.
-Nie zostaję tylko przyjechałem zobaczyć jak się urządziłaś. Bo wiesz praca..-Powiedział.
wtorek, 13 maja 2014
Rozdział 4.
-Voy Por Ti Voy Por Ti..
-Pięknie.-Powiedziałam patrząc na niego.
-Mam propozycję.
-Jaką?
-Lubisz motory?
-Nawet lubię. Tylko nigdy nie jeździłam.
-A chcesz się nauczyć?-Zapytał.
-Tak.
-No to zapraszam ciebie wieczorem na przejażdżkę. Przyjadę po ciebie pod dom.-Powiedział i odszedł. Zgodziłam się więc musiałam się przebrać. Ubrałam czarną kurtkę i niebieską bluzkę. Wypiłam herbatę i usłyszałam warkot motoru. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Leona.
-Wychodź już!-Krzyknął.
-Dobra dobra!-Odpowiedziałam zamknęłam okno i wyszłam.
-Gotowa?-Zapytał dając mi kask.
-Gotowa.-Odpowiedziałam. Jechaliśmy pół godziny aż dojechaliśmy do lasu.
-Lena teraz ty usiądź z przodu-Powiedział. Zamieniliśmy się miejscami. Wszystko po kolei mi tłumaczył.
-Zrozumiałaś?-Zapytał patrząc na mnie.
-Tak. Mogę już spróbować?-Zapytałam.
-Mhm.-Odpowiedział. Jechałam wśród drzew i nagle.. Motor się zatrzymał.
-Cholera! Nie mamy paliwa..-Powiedział.
-Jesteś naprawdę odpowiedzialny! Nie przewidziałeś, że po tak długiej jeździe nie będziesz miał!- Zsiadłam z motoru i zdjęłam kask.
-Gdzie ty idziesz?-Krzyknął za mną.
-Daleko od ciebie!-Krzyknęłam i pobiegłam przed siebie. Biegłam wśród drzew aż nagle się zatrzymałam..
~*Leon~*
Gdzie ta dziewczyna chodzi.. Myślałem. Pewnie się obraziła i teraz nie wie gdzie jest. Przemierzałem już kilometry. Nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałem głos..
-Entiende y siente De corazónes rotos.-Podszedłem i zobaczyłem jakiegoś chłopaka który śpiewał a obok niego.. Lena!
-Przestań. Tracisz swój czas.-Odpowiedziała a ja tylko słuchałem.
-Nie nie tracę.-Powiedział. Chciałem przyjrzeć się bliżej, ale by mnie zauważyli.
-Wiesz. Najlepiej będzie jak zostawisz mnie w spokoju.-Powiedziała i odeszła w moją stronę.
~*Lena~*
Zauważyłam za drzewem Leona. Przytuliłam go jak gdyby nigdy nic i poszłam w stronę motoru.
-Dużo kilometrów do domu?
-Do twojego dużo. Do mojego nie.-Powiedział.
-Czyli..
-Zostaje Ci nocować u mnie.-Dokończył.
-No to chodźmy..-Powiedziałam. W godzinę doszliśmy do domu Leona.
-Zapraszam do mojej twierdzy.
-Pięknie.-Powiedziałam patrząc na niego.
-Mam propozycję.
-Jaką?
-Lubisz motory?
-Nawet lubię. Tylko nigdy nie jeździłam.
-A chcesz się nauczyć?-Zapytał.
-Tak.
-No to zapraszam ciebie wieczorem na przejażdżkę. Przyjadę po ciebie pod dom.-Powiedział i odszedł. Zgodziłam się więc musiałam się przebrać. Ubrałam czarną kurtkę i niebieską bluzkę. Wypiłam herbatę i usłyszałam warkot motoru. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Leona.
-Wychodź już!-Krzyknął.
-Dobra dobra!-Odpowiedziałam zamknęłam okno i wyszłam.
-Gotowa?-Zapytał dając mi kask.
-Gotowa.-Odpowiedziałam. Jechaliśmy pół godziny aż dojechaliśmy do lasu.
-Lena teraz ty usiądź z przodu-Powiedział. Zamieniliśmy się miejscami. Wszystko po kolei mi tłumaczył.
-Zrozumiałaś?-Zapytał patrząc na mnie.
-Tak. Mogę już spróbować?-Zapytałam.
-Mhm.-Odpowiedział. Jechałam wśród drzew i nagle.. Motor się zatrzymał.
-Cholera! Nie mamy paliwa..-Powiedział.
-Jesteś naprawdę odpowiedzialny! Nie przewidziałeś, że po tak długiej jeździe nie będziesz miał!- Zsiadłam z motoru i zdjęłam kask.
-Gdzie ty idziesz?-Krzyknął za mną.
-Daleko od ciebie!-Krzyknęłam i pobiegłam przed siebie. Biegłam wśród drzew aż nagle się zatrzymałam..
~*Leon~*
Gdzie ta dziewczyna chodzi.. Myślałem. Pewnie się obraziła i teraz nie wie gdzie jest. Przemierzałem już kilometry. Nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałem głos..
-Entiende y siente De corazónes rotos.-Podszedłem i zobaczyłem jakiegoś chłopaka który śpiewał a obok niego.. Lena!
-Przestań. Tracisz swój czas.-Odpowiedziała a ja tylko słuchałem.
-Nie nie tracę.-Powiedział. Chciałem przyjrzeć się bliżej, ale by mnie zauważyli.
-Wiesz. Najlepiej będzie jak zostawisz mnie w spokoju.-Powiedziała i odeszła w moją stronę.
~*Lena~*
Zauważyłam za drzewem Leona. Przytuliłam go jak gdyby nigdy nic i poszłam w stronę motoru.
-Dużo kilometrów do domu?
-Do twojego dużo. Do mojego nie.-Powiedział.
-Czyli..
-Zostaje Ci nocować u mnie.-Dokończył.
-No to chodźmy..-Powiedziałam. W godzinę doszliśmy do domu Leona.
-Zapraszam do mojej twierdzy.
poniedziałek, 12 maja 2014
Rozdział 3
-Coś się stało?-Leon dziwnie na mnie patrzył.
-Tak.. Znaczy.. Nie!
-Wszystko mi pokazałaś?-zapytał.
-Tak wszystko.-Wstałam i pobiegłam na plac. Nie zauważyłam kamienia i..
-Widać jesteś na mnie skazana.- Powiedział uśmiechając się po tym jak mnie złapał.
-Możliwe..-Powiedziałam śmiejąc się. Zadzwonił dzwonek a Marcelina z Alexandrem podbiegli.
-I jak oprowadzanie?-Zapytał Alexander.
-Dobrze.-Odpowiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Lena musimy pogadać.-Powiedziała Marcelina.
-Dobrze..-Powiedziałam i poszłam za nią.
-I jak tam park?-Powiedziała patrząc na mnie.
-Dobrze a jak?-Powiedziałam uśmiechając się.
-Czyli , że miałam rację!-Śmiała się Marcelina.
-Nie nie miałaś. Nie pocałowaliśmy się.-Powiedziałam.
-A co widziałam przez okno?
-Nie rozumiem o czym mówisz.
-O tym że cię złapał!
-To o niczym nie świadczy..-Zaczęłam się rumienić.
-Dobra dobra.. Ja swoje wiem!-Powiedziała. Po 5 godzinach lekcje się skończyły wyjątkowo bo nie było paru nauczycieli. Po szkole od razu poszłam do domu. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę. Umówiłam się z Marceliną na plażę więc poszłam. W parę minut już na niej byłam. Pomachałam do Marceliny i zauważyłam , że obok niej stoją.. Leon i Alexander! * I taka mina O_O*
-Cześć..-Powiedziałam.
-Więc jednak przyszłaś-zaśmiał się Alexander.
-Czemu miałabym nie przyjść?-Zapytałam.
-A Marcelina nie mówiła Ci, że będzie tu Leon?-W tym samym czasie jak to powiedział spojrzałam morderczym wzrokiem na Marcelinę.
-Zabiję Cię.-Powiedziałam cicho i zbliżałam się powoli do Marceliny.
-Zostaw mnie.-Powiedziała śmiejąc się.
-Nie.-Powiedziałam biegnąc za uciekającą Marceliną. Chłopcy patrzyli na nas i się śmieli.
-Kiedyś przestaniecie?-Zapytał śmiejąc się Leon. Marcelina się zatrzymała i ja też.
-Przestałyśmy.-Powiedziałam.
-Zadowoleni?-Zapytała Marcelina.
-Bardzo.-Odpowiedział Alexander.
-A teraz może czas na lody?-Zapytała Marcelina.
-Tak. Przyniesiemy zaraz z Alexem prawda?-Zapytał Leon
-Prawda.-Odpowiedział Alex. Po chwili Przynieśli 4 porcje lodów. Alexander dał Marcelinie a Leon mi.
-Dzięki.-Powiedziałam uśmiechając się do Leona.
-Nie ma za co.-Odpowiedział odwzajemniając uśmiech. Alexander i Marcelina spojrzeli porozumiewawczo na siebie i odeszli od nas do lodziarni.
-Piszesz czasami piosenki?-Zapytałam.
-Czasami.-Odpowiedział.- A ty?
-Jeżeli mam wenę..-Powiedziałam.-Napisałeś jakąś piosenkę ostatnio?
-Tak..
-Możesz mi ją zaśpiewać?
-Jasne..-Powiedział niepewnie.
-Tak.. Znaczy.. Nie!
-Wszystko mi pokazałaś?-zapytał.
-Tak wszystko.-Wstałam i pobiegłam na plac. Nie zauważyłam kamienia i..
-Widać jesteś na mnie skazana.- Powiedział uśmiechając się po tym jak mnie złapał.
-Możliwe..-Powiedziałam śmiejąc się. Zadzwonił dzwonek a Marcelina z Alexandrem podbiegli.
-I jak oprowadzanie?-Zapytał Alexander.
-Dobrze.-Odpowiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Lena musimy pogadać.-Powiedziała Marcelina.
-Dobrze..-Powiedziałam i poszłam za nią.
-I jak tam park?-Powiedziała patrząc na mnie.
-Dobrze a jak?-Powiedziałam uśmiechając się.
-Czyli , że miałam rację!-Śmiała się Marcelina.
-Nie nie miałaś. Nie pocałowaliśmy się.-Powiedziałam.
-A co widziałam przez okno?
-Nie rozumiem o czym mówisz.
-O tym że cię złapał!
-To o niczym nie świadczy..-Zaczęłam się rumienić.
-Dobra dobra.. Ja swoje wiem!-Powiedziała. Po 5 godzinach lekcje się skończyły wyjątkowo bo nie było paru nauczycieli. Po szkole od razu poszłam do domu. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę. Umówiłam się z Marceliną na plażę więc poszłam. W parę minut już na niej byłam. Pomachałam do Marceliny i zauważyłam , że obok niej stoją.. Leon i Alexander! * I taka mina O_O*
-Cześć..-Powiedziałam.
-Więc jednak przyszłaś-zaśmiał się Alexander.
-Czemu miałabym nie przyjść?-Zapytałam.
-A Marcelina nie mówiła Ci, że będzie tu Leon?-W tym samym czasie jak to powiedział spojrzałam morderczym wzrokiem na Marcelinę.
-Zabiję Cię.-Powiedziałam cicho i zbliżałam się powoli do Marceliny.
-Zostaw mnie.-Powiedziała śmiejąc się.
-Nie.-Powiedziałam biegnąc za uciekającą Marceliną. Chłopcy patrzyli na nas i się śmieli.
-Kiedyś przestaniecie?-Zapytał śmiejąc się Leon. Marcelina się zatrzymała i ja też.
-Przestałyśmy.-Powiedziałam.
-Zadowoleni?-Zapytała Marcelina.
-Bardzo.-Odpowiedział Alexander.
-A teraz może czas na lody?-Zapytała Marcelina.
-Tak. Przyniesiemy zaraz z Alexem prawda?-Zapytał Leon
-Prawda.-Odpowiedział Alex. Po chwili Przynieśli 4 porcje lodów. Alexander dał Marcelinie a Leon mi.
-Dzięki.-Powiedziałam uśmiechając się do Leona.
-Nie ma za co.-Odpowiedział odwzajemniając uśmiech. Alexander i Marcelina spojrzeli porozumiewawczo na siebie i odeszli od nas do lodziarni.
-Piszesz czasami piosenki?-Zapytałam.
-Czasami.-Odpowiedział.- A ty?
-Jeżeli mam wenę..-Powiedziałam.-Napisałeś jakąś piosenkę ostatnio?
-Tak..
-Możesz mi ją zaśpiewać?
-Jasne..-Powiedział niepewnie.
niedziela, 11 maja 2014
Rozdział 2
Po całym zajściu z Leonem Zadzwoniłam do Marceliny. Prosiłam żeby przyszła bo chciałam jej powiedzieć o wszystkim. Po jakiś 10-15 minutach była u mnie.
-Opowiadaj czemu nie przyszłaś.-Powiedziała oburzona.
-Leon wpadł na mnie i ja wpadłam do fontanny. Potem pomógł mi wstać. Poślizgnęłam się a on mnie złapał.-Mówiłam szybko, ale na temat.
-Aha. Czyli miłość od pierwszego wejrzenia.-Zaśmiała się Marcelina
-To nie jest śmieszne!-Szturchnęłam ją.
-Ale będzie. Dowiedziałam się , że on i jego kolega Alexander są w naszej szkole i ty masz oprowadzać Leona. A ktoś inny Alexandra.-Powiedziała śmiejąc się. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem.
-Czyli jutro mam oprowadzać Leona tak?-Zapytałam.
-Tak tak..-Powiedziała poważnym tonem powstrzymując się od śmiechu.
-Dobra.. Czyli wszystkie korytarze klasy itd w szkole.-Powiedziałam wyliczając.
-O czymś zapomniałaś!-Powiedziała. Od razu wiedziałam o czym.
-O czym..-Udawałam głupią , ale mi się to nie udawało.
-O tym, że po za szkołą jest park który jest romantyczny. I go wszyscy znają więc Leon też musi go znać.-Śmiała się.
-Nie odpuścisz mi prawda?-Patrzyłam na nią.
-Oj niestety, ale nie. Może to miłość od pierwszego wejrzenia?-powiedziała dość poważnym tonem.
-Znam go dopiero nie wiem.. Godzinę? I to ma być miłość od pierwszego wejrzenia?-Powiedziałam.
-Przekonasz się , że miałam rację.-Uśmiechnęła się.
-Chociaż nie będziesz miała racji?-Zapytałam.
-Chociaż będę miała?-Powiedziała.
-Nigdy nic nie wiadomo co zrobisz żeby dojść do celu. Ale pewnie dużo..
-Ty tak dobrze mnie znasz..-Śmiała się.
*Następny dzień*
Wstałam rano szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie. Musiałam biec do szkoły , żeby zdążyć oprowadzić Leona. Chwila.. Mogłam się spóźnić i nie pójść na lekcje. To też byłaby wymówka dla mnie. Jednak zanim pomyślałam o tym biegłam i już byłam pod szkołą. Zauważyłam tam Leona , Marcelinę i Alexa.
-Hej.-Powiedział Leon promiennym uśmiechem.
-Hej.-Powiedziałam do wszystkich.
-Wiesz Lena , że ja oprowadzam Alexa? Tylko , że w innej godzinie niż twoja. Godzinę później-Powiedziała. Serce mi stanęło. Myślałam , że będzie ze mną oprowadzać. Jednak los mi nie sprzyja.
-Czyli ja na 1 lekcji i początku drugiej będę nieobecna tak?-Powiedziałam.
-Tak zgadza się. Ale na 1 jest w-f więc..-Śmiała się.
-Mhm.-Powiedziałam.
-Chłopcy my na chwilę z Leną musimy pogadać. Zaraz przyjdziemy.-Powiedziała.
-Co chcesz?-Powiedziałam patrząc na nią morderczym wzrokiem.
-Jesteś przygotowana na ten park?-Zapytała z troską.
-Jestem. Ale nie wiem czemu ja muszę oprowadzać Leona a ty Alexa.
-Bo tak wypadło w dzienniku.-Powiedziała patrząc na mnie niepewnie.
-Czyli , że jakbym była innym numerkiem to by mnie to ominęło?-Zapytałam.
-Nie. Bo wszyscy oprowadzali nowych tylko nie my.
-Jezu. Czemu się nie zgodziłam..-Powiedziałam
-Tak bardzo nie chcesz go oprowadzać?-Zapytała.
-Nie, że nie chcę. Dziwnie się po prostu przy nim czuję.. Jakbym znała go od zawsze.
-Czyli miłość.-Szepnęła.
-Wybij sobie to z głowy Marcelina!-Powiedziałam.
-Oj nie denerwuj się.-Zadzwonił dzwonek. Podeszłam do Leona i zapytałam
-Gotowy na oprowadzanie po szkole?
-Tak.-Odpowiedział. Wszystko po kolei i wolno mówiłam. Obeszliśmy całą szkołę. Aż nagle przyszedł czas na park..
-Jeszcze coś masz mi do pokazania?-Zapytał z błyskiem w oczach.
-Em.. Nie.. Znaczy tak..-plątałam się. Zaprowadziłam go do parku.
-Jak tu.. Pięknie.-Powiedział Leon.
-Tak tak.. Pięknie.-Powiedziałam. Usiadłam się koło Leona i spojrzałam mu w oczy.
-Opowiadaj czemu nie przyszłaś.-Powiedziała oburzona.
-Leon wpadł na mnie i ja wpadłam do fontanny. Potem pomógł mi wstać. Poślizgnęłam się a on mnie złapał.-Mówiłam szybko, ale na temat.
-Aha. Czyli miłość od pierwszego wejrzenia.-Zaśmiała się Marcelina
-To nie jest śmieszne!-Szturchnęłam ją.
-Ale będzie. Dowiedziałam się , że on i jego kolega Alexander są w naszej szkole i ty masz oprowadzać Leona. A ktoś inny Alexandra.-Powiedziała śmiejąc się. Spojrzałam na nią morderczym wzrokiem.
-Czyli jutro mam oprowadzać Leona tak?-Zapytałam.
-Tak tak..-Powiedziała poważnym tonem powstrzymując się od śmiechu.
-Dobra.. Czyli wszystkie korytarze klasy itd w szkole.-Powiedziałam wyliczając.
-O czymś zapomniałaś!-Powiedziała. Od razu wiedziałam o czym.
-O czym..-Udawałam głupią , ale mi się to nie udawało.
-O tym, że po za szkołą jest park który jest romantyczny. I go wszyscy znają więc Leon też musi go znać.-Śmiała się.
-Nie odpuścisz mi prawda?-Patrzyłam na nią.
-Oj niestety, ale nie. Może to miłość od pierwszego wejrzenia?-powiedziała dość poważnym tonem.
-Znam go dopiero nie wiem.. Godzinę? I to ma być miłość od pierwszego wejrzenia?-Powiedziałam.
-Przekonasz się , że miałam rację.-Uśmiechnęła się.
-Chociaż nie będziesz miała racji?-Zapytałam.
-Chociaż będę miała?-Powiedziała.
-Nigdy nic nie wiadomo co zrobisz żeby dojść do celu. Ale pewnie dużo..
-Ty tak dobrze mnie znasz..-Śmiała się.
*Następny dzień*
Wstałam rano szybko się ubrałam i zjadłam śniadanie. Musiałam biec do szkoły , żeby zdążyć oprowadzić Leona. Chwila.. Mogłam się spóźnić i nie pójść na lekcje. To też byłaby wymówka dla mnie. Jednak zanim pomyślałam o tym biegłam i już byłam pod szkołą. Zauważyłam tam Leona , Marcelinę i Alexa.
-Hej.-Powiedział Leon promiennym uśmiechem.
-Hej.-Powiedziałam do wszystkich.
-Wiesz Lena , że ja oprowadzam Alexa? Tylko , że w innej godzinie niż twoja. Godzinę później-Powiedziała. Serce mi stanęło. Myślałam , że będzie ze mną oprowadzać. Jednak los mi nie sprzyja.
-Czyli ja na 1 lekcji i początku drugiej będę nieobecna tak?-Powiedziałam.
-Tak zgadza się. Ale na 1 jest w-f więc..-Śmiała się.
-Mhm.-Powiedziałam.
-Chłopcy my na chwilę z Leną musimy pogadać. Zaraz przyjdziemy.-Powiedziała.
-Co chcesz?-Powiedziałam patrząc na nią morderczym wzrokiem.
-Jesteś przygotowana na ten park?-Zapytała z troską.
-Jestem. Ale nie wiem czemu ja muszę oprowadzać Leona a ty Alexa.
-Bo tak wypadło w dzienniku.-Powiedziała patrząc na mnie niepewnie.
-Czyli , że jakbym była innym numerkiem to by mnie to ominęło?-Zapytałam.
-Nie. Bo wszyscy oprowadzali nowych tylko nie my.
-Jezu. Czemu się nie zgodziłam..-Powiedziałam
-Tak bardzo nie chcesz go oprowadzać?-Zapytała.
-Nie, że nie chcę. Dziwnie się po prostu przy nim czuję.. Jakbym znała go od zawsze.
-Czyli miłość.-Szepnęła.
-Wybij sobie to z głowy Marcelina!-Powiedziałam.
-Oj nie denerwuj się.-Zadzwonił dzwonek. Podeszłam do Leona i zapytałam
-Gotowy na oprowadzanie po szkole?
-Tak.-Odpowiedział. Wszystko po kolei i wolno mówiłam. Obeszliśmy całą szkołę. Aż nagle przyszedł czas na park..
-Jeszcze coś masz mi do pokazania?-Zapytał z błyskiem w oczach.
-Em.. Nie.. Znaczy tak..-plątałam się. Zaprowadziłam go do parku.
-Jak tu.. Pięknie.-Powiedział Leon.
-Tak tak.. Pięknie.-Powiedziałam. Usiadłam się koło Leona i spojrzałam mu w oczy.
Rozdział 1
Zjadłam śniadanie i poszłam w humorze do parku spotkać się z Marceliną. Aż nagle..
*BUM*
Wpadłam do fontanny?
-Jezu przepraszam!-powiedział jakiś nieznajomy człowiek.
-NIE PRZEPRASZAJ TYLKO POMÓŻ MI WSTAĆ!-Krzyknęłam rozzłoszczona
-Dobrze dobrze.. Nie denerwuj się tak.-powiedział. Cała mokra i zła poszłam przed siebie. Poślizgnęłam się oczywiście a jak?
-Wszystko dobrze?-Zapytał nieznajomy. Miał brązowe oczy.
-Tak.. Chyba tak.-Powiedziałam.
-Może Cię zaprowadzę do domu? W rekompensatę, że to wszystko przeze mnie się stało.-Uśmiechnął się.
-Możesz mnie zaprowadzić. Jestem Lena miło mi.-Odwzajemniłam uśmiech.
-Leon.-Powiedział. W drodze do domu gadaliśmy o różnych rzeczach.
-Grasz na jakimś instrumencie Lena?-Zapytał.
-Na keyboardzie , gitarze. Czasami pianino.-Powiedziałam.-A ty?
-Na keyboardzie, gitarze i pianinie.-Zaśmiał się.
-No to trochę mamy wspólnego.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Możliwe.-Powiedział. Leon zaprowadził mnie aż do klatki schodowej. Niestety tam musieliśmy się pożegnać , ale i tak było fajnie.
-To do zobaczenia.-Powiedziałam.
-Do jutra!-Zaśmiał się i pomachał mi.
**
Krótki rozdział , ale potem będą dłuższe.
*BUM*
Wpadłam do fontanny?
-Jezu przepraszam!-powiedział jakiś nieznajomy człowiek.
-NIE PRZEPRASZAJ TYLKO POMÓŻ MI WSTAĆ!-Krzyknęłam rozzłoszczona
-Dobrze dobrze.. Nie denerwuj się tak.-powiedział. Cała mokra i zła poszłam przed siebie. Poślizgnęłam się oczywiście a jak?
-Wszystko dobrze?-Zapytał nieznajomy. Miał brązowe oczy.
-Tak.. Chyba tak.-Powiedziałam.
-Może Cię zaprowadzę do domu? W rekompensatę, że to wszystko przeze mnie się stało.-Uśmiechnął się.
-Możesz mnie zaprowadzić. Jestem Lena miło mi.-Odwzajemniłam uśmiech.
-Leon.-Powiedział. W drodze do domu gadaliśmy o różnych rzeczach.
-Grasz na jakimś instrumencie Lena?-Zapytał.
-Na keyboardzie , gitarze. Czasami pianino.-Powiedziałam.-A ty?
-Na keyboardzie, gitarze i pianinie.-Zaśmiał się.
-No to trochę mamy wspólnego.-Powiedziałam uśmiechając się.
-Możliwe.-Powiedział. Leon zaprowadził mnie aż do klatki schodowej. Niestety tam musieliśmy się pożegnać , ale i tak było fajnie.
-To do zobaczenia.-Powiedziałam.
-Do jutra!-Zaśmiał się i pomachał mi.
**
Krótki rozdział , ale potem będą dłuższe.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
