środa, 14 maja 2014

Rozdział 5

Następnego dnia obudziłam się w pokoju Leona. Ubrałam się i powoli wyszłam aż zobaczyłam, że leży na podłodze.
-Leon.. Hej wstawaj!-Krzyknęłam mu do ucha.
- Co..-Przecierał oczy i po chwili wstał.
-Wstań. Ktoś musi mi zrobić śniadanie przecież.-Zaśmiałam się.
-Dobra dobra.-Powiedział i robił jajecznicę. Po paru minutach była gotowa.
-Pyszne.-Powiedziałam.
-Dziękuję.
-Dzisiaj jest sobota.. Prawda?-Zapytałam.
-Tak.
-Boże! Umówiłam się z Marceliną. Muszę już iść!-Powiedziałam ubierając kurtkę i dałam mu buziaka w policzek.
                                                           ~*15 minut później~*
Byłam w kawiarence i rozmawiałam o całym wczorajszym zajściu z motorem.. I Leonem.
-Widzę, że wrażeń ci nie brakowało.-Śmiała się.
-To nie jest śmieszne Marcelina!-szturchnęłam ją.
-Oj dobra dobra. Nie złość się.-Powiedziała.
-Jak mam się nie złościć. Jak mówisz takie rzeczy.
-Jak on mógł okazać się tajnym agentem, mordercą psychopatą albo kimś gorszym!-Mówiła poważnym tonem.
-Marcelina ty naprawdę nie myślisz! On nie jest taki!-Denerwowałam się.
-Chyba ty! Żeby iść na motor z kimś którego zna się nie całe 5 dni!
-Ale on jest inny! Mądrzejszy.. Odpowiedzialniejszy... Czasami romantyczny..- Po tym zastanawiałam się co powiedziałam.
 -Więc mój plan działa..-szepnęła i po chwili dodała- MU HA HA HA
-Marcelino ty naprawdę dobrze się czujesz?-Zapytałam.
-Tak tak.. Jak najlepiej!-Wyszczerzyła zęby.
-Dobra Marcelina. Muszę iść ponieważ dzisiaj przyjeżdża Fede. I muszę ogarnąć dom.-Powiedziałam wstając.
-Rozumiem. Do jutra.
-Do jutra!-Pomachałam Marcelinie i pobiegłam.
                                                            ~*15 minut później..~*
  Sprzątałam dom aż nagle wpadł Federico i wydyszał
-T-twój ojciec przyjechał.. a..
-Co a?-Zapytałam.
-Aaa ktoś jest pod domem. 2 chłopaków.-Wydyszał. Spojrzałam przez okno i zauważyłam Leona i.. Diego. Którzy śpiewali 2 różne piosenki.
-Es por menos que parezco invisible- Leon śpiewał a po chwili Diego go wypchnął.
-Entiende y siente-Śpiewali na przemian. Aż nagle zobaczyłam tatę z.. wężem ogrodowym?! *taka mina O_O*
-Zostawcie moją córkę!-Krzyknął i uruchomił węża. Polał na Leona a szczególnie Diega. Po chwili uciekli a Federico i ja śmieliśmy się i zamknęliśmy okno.
-Tato co ty zrobiłeś?-Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
-Zrobiłem to co każdy na moim miejscu.
-Czyli oblanie 2 chłopaków wodą.- Dodał Federico nie przestawając się śmiać.
-Federico nie śmiej się bo ty będziesz następny!-powiedział tata groźnie.
-Tato daj mu spokój. Na ile zostajesz?-Zapytałam.
-Nie zostaję tylko przyjechałem zobaczyć jak się urządziłaś. Bo wiesz praca..-Powiedział.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz