-Coś się stało?-Leon dziwnie na mnie patrzył.
-Tak.. Znaczy.. Nie!
-Wszystko mi pokazałaś?-zapytał.
-Tak wszystko.-Wstałam i pobiegłam na plac. Nie zauważyłam kamienia i..
-Widać jesteś na mnie skazana.- Powiedział uśmiechając się po tym jak mnie złapał.
-Możliwe..-Powiedziałam śmiejąc się. Zadzwonił dzwonek a Marcelina z Alexandrem podbiegli.
-I jak oprowadzanie?-Zapytał Alexander.
-Dobrze.-Odpowiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
-Lena musimy pogadać.-Powiedziała Marcelina.
-Dobrze..-Powiedziałam i poszłam za nią.
-I jak tam park?-Powiedziała patrząc na mnie.
-Dobrze a jak?-Powiedziałam uśmiechając się.
-Czyli , że miałam rację!-Śmiała się Marcelina.
-Nie nie miałaś. Nie pocałowaliśmy się.-Powiedziałam.
-A co widziałam przez okno?
-Nie rozumiem o czym mówisz.
-O tym że cię złapał!
-To o niczym nie świadczy..-Zaczęłam się rumienić.
-Dobra dobra.. Ja swoje wiem!-Powiedziała. Po 5 godzinach lekcje się skończyły wyjątkowo bo nie było paru nauczycieli. Po szkole od razu poszłam do domu. Ubrałam się w krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę. Umówiłam się z Marceliną na plażę więc poszłam. W parę minut już na niej byłam. Pomachałam do Marceliny i zauważyłam , że obok niej stoją.. Leon i Alexander! * I taka mina O_O*
-Cześć..-Powiedziałam.
-Więc jednak przyszłaś-zaśmiał się Alexander.
-Czemu miałabym nie przyjść?-Zapytałam.
-A Marcelina nie mówiła Ci, że będzie tu Leon?-W tym samym czasie jak to powiedział spojrzałam morderczym wzrokiem na Marcelinę.
-Zabiję Cię.-Powiedziałam cicho i zbliżałam się powoli do Marceliny.
-Zostaw mnie.-Powiedziała śmiejąc się.
-Nie.-Powiedziałam biegnąc za uciekającą Marceliną. Chłopcy patrzyli na nas i się śmieli.
-Kiedyś przestaniecie?-Zapytał śmiejąc się Leon. Marcelina się zatrzymała i ja też.
-Przestałyśmy.-Powiedziałam.
-Zadowoleni?-Zapytała Marcelina.
-Bardzo.-Odpowiedział Alexander.
-A teraz może czas na lody?-Zapytała Marcelina.
-Tak. Przyniesiemy zaraz z Alexem prawda?-Zapytał Leon
-Prawda.-Odpowiedział Alex. Po chwili Przynieśli 4 porcje lodów. Alexander dał Marcelinie a Leon mi.
-Dzięki.-Powiedziałam uśmiechając się do Leona.
-Nie ma za co.-Odpowiedział odwzajemniając uśmiech. Alexander i Marcelina spojrzeli porozumiewawczo na siebie i odeszli od nas do lodziarni.
-Piszesz czasami piosenki?-Zapytałam.
-Czasami.-Odpowiedział.- A ty?
-Jeżeli mam wenę..-Powiedziałam.-Napisałeś jakąś piosenkę ostatnio?
-Tak..
-Możesz mi ją zaśpiewać?
-Jasne..-Powiedział niepewnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz